wyszłam i zaraz wracam
nie było mnie, bo kilka dni spędziłam w Raju :) a każdy ma swój raj w innym miejscu, bądź miejscach. tak czy inaczej, dzisiaj od rana poniedziałkowa proza życia. ale miasto oswojone, już mi mruczy, zaczepia... a ja chodzę moimi stałymi drogami z błogim spokojem w sercu. miasto jest teraz zwierzęciem wspólnym z pewnym panem filozofem. kotem, co przychodzi i wdrapuje się na kolana, kiedy człowiek poćciwy pracuje :)
no wreszcie, bo się już stęskniłam :)
OdpowiedzUsuń