miasto jest oniryczne. pejzaż mglisty, jak spod półprzymkniętych powiek tuż po pobudce.
z mlecznych horyzontów wynurzają się wieże kościołów i ostatnie piętra kamienic. zaczynam zauważać elementy stałe w moim tutaj byciu: pani sprzedawczyni z pobliskiego warzywniaka - azjatka , która słucha muzyki o przedziwnej dla mnie harmonii, pewien tato, który co rano około godziny 9 jedzie b o s o na rowerze ze swoim dzieckiem ( już witamy się uśmiechem ), tramwaj numer 10, którym przemierzam tutejszy świat, sobotnie pranie i niedzielne listów pisanie.
A może, to bosy Karmelita na tym rowerze??? :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia, Moniko ;) U nas elementów stałych niet.
OdpowiedzUsuńojej,,,mareczku! jak miło Cię widzieć!!!! tfu, czytać! przytulam Was z Asią serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńa jak paryż? oswojony? czy nadal warczy?...
ps. widizałes dzienniki mrożka?
Paryż zawsze będzie waRrrczeć ;) A Dzienniki Mrożka - jak będę miał za co, to na pewno sobie kupię :)
OdpowiedzUsuń