czwartek, 7 października 2010

wrota raju


słodka Beatrycze otworzyła przede mną drzwi raju. od dzisiaj mogę korzystać z biblioteki uczelnianej, a tam - istne perły! 


niestety liczba gaf popełnianych przeze mnie jest wprost proporcjonalna do czasu spędzanego tutaj. niezrozumienie pytania profesora o tytuły 3 najbardziej znanych książek i upiorną, przedłużającą się ciszę na sali w oczekiwaniu na moją, nawet nie kiełkującą odpowiedź można wybaczyć (ewentualne wątpliwości co do posiadania przeze mnie wykształcenia wyższego, sic!). serdeczne uściśnięcie dłoni w geście powitalnym zamiast oddanie pewnej uroczej pani numerka do rejestracji w wyciągniętą przez nią dłoń (zostało to przyjęte z dużą dozą zrozumienia). ale dzisiaj dokonałam faux pas doskonałego! zaproszono mnie na śniadanie do pracowni profesora, do którego klasy ubiegam się o przyjęcie. siedzimy wokół stołu z innymi studentami, rozmawiamy i nagle wchodzi mężczyzna. nie przypominał mi osoby profesora ze zdjęcia na stronie uczelni. tkwiłam więc w swoistej ignorancji. po dłuższym czasie zapytałam jednak siedzącą obok f., kim jest jegomość. a ona zanosząc się śmiechem powiedziała, że...profesor. 







1 komentarz:

  1. No to profesor miał wielkie szczęście że go nie wyprosiłaś!? :)A mogłaś zapytać - co pan tu robi? :) i to jest cała moja Monisia. Słowa nie powiem.

    OdpowiedzUsuń