niedziela, 3 października 2010

niedzielne popołudnie na grande-jatte





światło niemalże jak z płótna Pana Seraut'a. miasto leniwie wygrzewa się w promieniach jesiennego słońca. ulicami przebiega stado walizek, tramwaje beztrosko dzwonią. za chwil kilka wyruszam na poznawanie kolejnej twarzy miasta. tej niedzielnej, parkowej, sielsko-anielskiej. dzisiaj czas stoi w miejscu.

zaczynam być widzialna. na razie najbardziej dla dzieci. przypatrują się mi w tramwajach. wczoraj wychodząc z kamienicy wpadłam na kilkuletnie dziewczęcie na niebieskim rowerku. niestety możliwy był jedynie monolog z jej strony i swego rodzaju atencja z mojej. uczucie dziwne. 


***


park rosenthal. cudny zielony kawałek na ziemi.nawet nazwę ma piękną - maria wytłumaczyła mi, że to od doliny róż. rowerzyści, dzieciaki z latawcami, leniwi zakochani, kolejka po lody i wspaniała przestrzeń z widokiem na miasto. całość rzecz jasna skąpana w cudnych rdzawych kolorach jesieni. rozmawiałyśmy o alternatywnych sposobach sobie bycia, smakowania życia, porannego kawy picia... jak znaleźć swoją pełnię istnienia? jeden z wniosków fundamentalnych - kwitnie się w kontakcie z Pięknem. każda inna prawda to tischnerowska ekskremalna prawda! li i jedynie!


ps. kurkuma!






3 komentarze:

  1. hyhy..... ten monolog był dobry:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nad rzeką Elsterą w Lipsku zginął książę Józef Poniatowski-marszałek Napoleona. Zginął od pomyłkowego ostrzału Francuzów.(przyjazny ogień)

    OdpowiedzUsuń
  3. dziś spotkałam oswojone w tramwaju. poznałam już po pierwszym mignięciu, a po chwili oswojenia wrażenie wzrokowe się potwierdziło. wygląda smacznie :)
    pozdrowienia w kropki i lisie uściski.
    patrzeć twoimi oczami na wunderland - bezcenne.

    OdpowiedzUsuń