piątek, 26 listopada 2010

historie z pogranicza



Gdyby wczoraj nie zabrakło w sklepie upatrzonej przeze mnie książki, nie wróciłabym po nią dzisiaj do Spinnerei 7. Gdybym nie zawzięła się w sobie i nie zapukała do drzwi, nie spotkałabym Pana C., który jest grafikiem. Gdyby natomiast Pan C. nie zaintrygował się moimi pracami, nie zaprosiłby mnie do pracowni i nie zaszłaby pewna wcale sympatyczna rozmowa. I tak poznałam opowieść o babci Hercie, która mieszkała pod Wrocławiem. Opowieść o tym, jak po wojnie wprowadziła się do jej domu polska rodzina z Kresów, a 26-cio wtedy letnia Herta zakochała się w synu Polaka. Opowieść o tym, jak Niemcy i Polacy przez rok mieszkali ze sobą pod jednym dachem, o paradoksalnej bliskości, o tym, że w '46 roku Herta wyjechała do Lipska i tu mieszka do dziś. Opowieść o tym, jak Pan C. ze swoją rodziną odszukał podwrocławski dom, o tym, jak zawołał siedzącego na ławeczce staruszka, pokazał mu zdjęcie młodziutkiej Herty i o tym, jak leciwy jegomość okazał się Jaśkiem Malinowskim - miłością pani Herty z tych przedziwnych czasów. 
Dzisiaj zadziwia mnie przenikanie się historii, tych małych, intymnych, bosych...

1 komentarz: