czwartek, 30 września 2010
nad rwącą rzeką siadłam...
Po wczorajszym nocnym spacerze, kiedy miasto tonęło w miękkościach świateł i patrzyło wzrokiem pożądliwym, rozmarzonym, dzisiaj pokazuje mi swoją kolejną twarz. Miasto w dzień powszedni, w makijażu czynionym naprędce, w biegu, z mnóstwem kartek w kalendarzu i milionem spraw do załatwienia.
Wyszłam na chwilę na kawowy brzeg. Przypatruję się rwącemu potokowi ludzi na ulicy.
Miasto zbiera w sobie wiele historii. Jaka będzie moja?
Z rzeczy równie istotnych: zaczęłam pisać kolejne rozdziały Króla.
Piszę. Jest dobrze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz